Od kwietnia 2016 szefem Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Skierniewicach jest Rafał Rożek, który zastąpił na tym stanowisku Jana Grzelkę. Wyborczy pojedynek aktualnego i byłego prezesa był bardzo zacięty. Rożek wygrał tę walkę 23:22.
Pana poprzednik przez sześć kadencji rządził w okręgu skierniewickim. Co przesądziło o tym, że tym razem przegrał wybory?
Rafał Rożek: - Spora grupa delegatów czuła potrzebę zmiany na stanowisku szefa okręgu i dlatego oddała głos na mnie. Nie szedłem na wybory po, to, żeby ubiegać się o fotel prezesa. To wyszło spontanicznie i potoczyło się bardzo szybko. Nie miałem przygotowanego przemówienia, nie miałem swojego elektoratu. Po prostu wystartowałem i zostałem wybrany. Dziękuję delegatom za zaufanie.
Wybory wygrał pan jednym głosem. Oznacza to trwały podział związku na dwa zwalczające się obozy, czy też jest szansa na dobrą współpracę pańskich zwolenników z wyborczą opozycją?
- Moim zdaniem w naszym okręgu nie ma dwóch zwalczających się obozów. Po prostu podczas wyborów delegaci podzielili się na tych, którym pasował panujący układ i tych, którzy chcieli zmian. Druga grupa była o jedną osobę liczniejsza.
Zwycięstwo zwolenników zmian doprowadzi do rewolucji w okręgu, czy też przemiany będą zachodziły w sposób ewolucyjny?
- Do zrobienia jest bardzo dużo. Część zmian trzeba wprowadzać szybko, inne stopniowo. W tej chwili skupiamy się na starcie nowych rozgrywek. Chcemy od tego sezonu działać mocno w systemie Extranet i poświęcamy temu dużo czasu.
Wspomniał pan, że idąc na wybory nie myślał o fotelu prezesa i nie miał przygotowanego przemówienia. Pomysł na funkcjonowanie związku w nadchodzących latach z pewnością pan jednak ma. Jakie są plany na tę kadencję?
- Po wyborach przedstawiłem wizję rozwoju związku. Wymieniłem wiele projektów, które chciałbym wprowadzić w życie. Całość podzieliłem na trzy etapy. Pierwszy jest już za nami. Udało się nam w nim skutecznie doprowadzić do końca rozgrywki sezonu 2015/16 oraz powołać wydziały i komisje związku. Dla tych podmiotów będziemy mieli wkrótce zatwierdzony komplet nowych regulaminów. Rozgrywki młodzieżowe przygotowaliśmy zgodnie z najnowszą unifikacją PZPN, dla wszystkich klubów utworzyliśmy konta w systemie Extranet i przeprowadziliśmy szkolenie z jego obsługi. Nagraliśmy i opublikowaliśmy na stronie związku video tutoriale pokazujące, jak obsługiwać poszczególne funkcje systemu. Finalizujemy utworzenie w Skierniewicach Akademii Młodych Orłów PZPN. Mamy już gotową dokumentację i listę uczestników kursu trenerskiego UEFA C, który ruszy u nas w listopadzie. Nasza nowa strona internetowa i profil facebook są na bieżąco aktualizowane i mam nadzieję, że spełniają oczekiwania i wymagania użytkowników. Podczas spotkania z przedstawicielami klubów omówiliśmy szczegółowo rozgrywki w sezonie 2016/2017, wymogi licencyjne dotyczące drużyn młodzieżowych i trenerów. Zaproponowana przez nas nowa formuła rozgrywek pozwala klubom na bezpłatny udział w rywalizacji w kategoriach Orlik, Żak i Skrzat, w których jedynym obowiązkiem klubu jest zebranie drużyny i przywiezienie jej na turniej. Cała reszta jest po naszej stronie.
Dlaczego zdecydowaliście się na wprowadzenie takich udogodnień?
- Już teraz w naszym okręgu brakuje zawodników, bo poza kilkoma klubami przez lata nikt nie prowadził szkolenia. Musimy więc budować piłkę od samego dołu, czyli od pracy z dziećmi i młodzieżą. Chciałbym, żeby każdy prezes zrozumiał znaczenie tej kwestii i stworzył w swoim klubie chociaż jedną drużynę młodzieżową.
W jakiej kondycji organizacyjno-finansowej są kluby zrzeszone w waszym okręgu?
- Zdecydowana większość naszych klubów funkcjonuje dzięki pasjonatom, którzy poświęcają swój prywatny czas i często pieniądze, łącząc jednoosobowo wiele funkcji. Prezes koszący boisko, malujący linie, piorący sprzęt i szukający sponsorów to rzecz normalna. Takim ludziom należy się wielki szacunek, bo bez nich wiele klubów przestałoby istnieć. Jest też wsparcie z samorządów, ale pieniądze są zbyt małe, żeby z nich utrzymać drużynę seniorów i prowadzić normalne szkolenie dzieci. Działacze oglądają każdą złotówkę, dlatego związek musi im pomagać. Ta pomoc nie może jednak polegać na przymykaniu oka na brak trenera z licencją, drużyny młodzieżowe czy innych kwestii, bez których kluby nie zrobią kroku do przodu. Tego musimy i będziemy wymagać. Postaramy się jednak wspierać kluby, żeby mogły sprostać naszym wymaganiom.
Sezon 2016/17 jest pierwszym z nową formułą trzecioligowych rozgrywek. Zmiany na tym szczeblu odbiły się echem również w niższych klasach rozgrywkowych. Były potrzebne?
- Reforma trzeciej ligi znacząco podniesie poziom rozgrywek III i IV ligi. Z naszego okręgu na tych szczeblach mamy zaledwie po jednym przedstawicielu. Musimy więc mocno pracować, żeby za kilka lat było ich więcej. Mam nadzieję, że wprowadzane przez nas zmiany za 7-8 lat przyniosą wymierne korzyści.
Kilka miesięcy po wyborach w okręgu znalazł się pan w nowym zarządzie Łódzkiego Związku Piłki Nożnej. Jakie zmiany będzie pan wprowadzał jako wiceprezes ds. szkolenia?
- Cieszę się, że prezes Kaźmierczak mi zaufał i powierzył funkcję wiceprezesa ds. szkolenia. Wiem, jaka odpowiedzialność na mnie spoczywa. Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się zaprosić do współpracy grupę bardzo dobrych i ambitnych trenerów. Wspólnie będziemy pracować nad tym, aby poziom szkolenia w naszym województwie był coraz wyższy. Jeżeli tak się stanie, to będzie sukces nas wszystkich. Ja głęboko wierzę, że jest to możliwe. Wszystkich proszę jednak o trochę cierpliwości, bo nie chcemy działać pochopnie. Zdajemy sobie sprawę, że zmiany są konieczne i będziemy je wprowadzać, ale chcemy, żeby kluby mogły się do nich odpowiednio przygotować. Na razie skupiamy się na rekrutacji trenerów kadr wojewódzkich chłopców. Ogłosiliśmy konkurs, na który odpowiedziało kilkudziesięciu trenerów. Wybór jest bardzo trudny. Dokonamy go pod koniec sierpnia. Już teraz jednak proszę, żeby szkoleniowcy, których tym razem nie wybierzemy, nie odwracali się od nas. Bardzo ich szanujemy i liczymy na ich wsparcie.
Jak pan ocenia dotychczasową współpracę okręgowych związków zrzeszonych w ŁZPN? Czy pod tym względem też powinno się coś zmienić?
- Trudno mi oceniać przeszłość, gdyż do tej pory byłem jedynie działaczem klubowym. Chciałbym jednak, żebyśmy wszyscy grali do jednej bramki. Każdy okręg ma swój potencjał i jeżeli będziemy zjednoczeni, to przełoży się on na siłę związku wojewódzkiego.
Czego oczekuje pan po nadchodzącym walnym zjedzie prawozdawczo-wyborczym PZPN?
- Uważam, że PZPN za kadencji Zbigniewa Bońka z brzydkiego kaczątka stał się ładnym łabędziem. Kilka lat temu wyjście w koszulce z logo PZPN było obciachem, ale teraz nikt już tak nie myśli. Widać, że ludzie w PZPN wykonali ogromną pracę, żeby polska piłka wyszła z głębokiego kryzysu. Za to należą im się wielkie słowa uznania. Teraz czas, żeby ten łabędź z ładnego stawał się coraz piękniejszy.
Dziękuję za rozmowę.
Opracował: Marcin Durasik. Foto: Krzysztof Kiernowicz.